Ja powiem szczerze trochę byłem zniesmaczony ,gdy zobaczyłem w ogóle jego śmierć. Człowiek ,który przesiedział w obozie w środku dżungli kilka lat ,ucieka z niego tylko za sprawą zbiegu okoliczności i wielkiego szczęścia, a także ryzyka, przecierający na bosaka przepełnioną gadami i wrogiem gęstą dżunglę, popadający bez mała w obłęd, wycieńczony ,głodny i spragniony, ginie w beznadziejny sposób ,ścięty w ułamku sekundy ,przez wieśniaków. Nawet nie przez żołnierzy wroga. Osoba ,która natomiast dopisała się do Twojego posta ma coś ze swoją głową twierdząc ,że ''Martin był denerwujący, więc dobrze ,że umarł''. Nie będę bardziej tego komentował.
Bo wg Was śmiec powinna byc zawsze spektakularna i widowiskowa, a towarzyszyc jej powinny patetyczne i łzawe przemowy? No kurde, nie wszyscy na wojnie tak ginęli...
Normalne, że nie wszyscy tak ginęli. Chodziło mi tylko o tak bezsensowną śmierć, która dopadła Martina. Nie mówię, że coś tu jest przerysowane lub nieprawdziwe. Odniosłem się przede wszystkim do użytkownika kasia54, który wyjechał z idiotycznym tekstem.
Zniesmaczony to chyba nieodpowiednie słowo. To nie jest przecież wymysł scenarzysty tylko samo życie
http://en.wikipedia.org/wiki/Duane_W._Martin